20110315

30

DSC_0610

54780023

54780020

DSC_0605



ZWYKŁE ŻYCIE TAKSÓWKARZY

Taksówkarz Robert. Lat 50.
Jeździ w nocy.
Najdłuższa trasa: od lasa do lasa.


Po długich poszukiwaniach trafiamy wreszcie do miejsca, gdzie spotykają się taksówkarze, kiedy brakuje zleceń. A że zleceń brakuje coraz częściej, to i coraz więcej czasu spędzają przy barze, popijając kawę i bezalkoholowe napoje oraz zabijając czas przy innych rozrywkach. Nazwy miejsca zdradzić nam nie wolno pod groźbą i za prośbą.

Tłumaczymy panu z obsługi, że szukamy taksówkarza, który zechciałby nam opowiedzieć o swoich doświadczeniach za kółkiem.

- Mamy tu jednego „aktora” – mówi kelner z uśmiechem.

Tak trafiamy na pana Roberta.

- Robię to tylko dla Teatru Ochoty – zarzeka się na samym początku naszej rozmowy.

Zaraz potem dowiadujemy się, że pan Robert miał zostać w życiu aktorem. Za kierownicę taksówki wsiadł, bo los pokrzyżował mu plany.

Cudowne lata

- Od zawsze ciągnęło mnie na scenę. Jeszcze za komuny występowałem na każdej akademii. A to z okazji Dnia Kobiet, a to na 1 maja. Nie tylko występowałem, ale też pisałem: i teksty, i scenariusze. Potem zainteresowałem się Teatrem Ochoty i ogniskiem państwa Machulskich. Miałem szczęście. Trafiłem na dobry „zasiew”, bo w ognisku uczyli się wtedy również: Kasia Figura, Mariusz Czajka, Piotr Barszczak, Edytka Jungowska. To były wspaniałe czasy! Świetnie się razem bawiliśmy, ale potem drogi nam się rozeszły.

Oni dostali się do szkoły teatralnej - ja nie.

Słynna logopeda aktorów, pani Mazurowa stwierdziła, że mam słabą dykcję i brzydkie zęby. Zapytała mnie czy wyrwę te okropieństwa. Duma wzięła górę. Odmówiłem.

- No to szukaj sobie synku innej pracy.

Tak zostałem taksówkarzem.

Zabawni, to tylko obcokrajowcy

- Lubi pan swoją pracę?
- Nienawidzę! Nie mam klientów, a do korporacji za leniwy jestem.
- Żadnych miłych wspomnień pan nie ma? Żadnych zabawnych historii z klientami?
- Hmmm. Najzabawniejsze to chyba te z obcokrajowcami.

Kiedyś wsiada do mojej taksówki Wietnamczyk. – Gdzie pojedziemy? – pytam jak zwykle, a on mi na to: - Pukubaka (pan Robert naśladuje swojego klienta z prawdziwym aktorskim zacięciem). Pół godziny sylabowaliśmy nazwę tej ulicy i innych w pobliżu. I w końcu rozwiązałem zagadkę! Pojechaliśmy na Pułku Baszta.

Innym razem miałem wieźć Rosjanina.
- Na Kniazia Johna – mówi do mnie. Dłuższą chwilę mi zajęło zanim rozwikłałem tę językową zagadkę. Nie odpuściłem i wydedukowałem, że chodziło mu o ul. Księcia Janusza.

Wiele razy widziałem w taksówce ludzkie tragedie, zdrady, kłamstwa. Ludzie się w taksówce bardzo szybko i chętnie otwierają i wywlekają najskrytsze tajemnice. W ciągu piętnastu minut jazdy potrafią pozbyć się swoich największych bolączek.

- Słucha pan tego z zaciekawieniem?
- Kochana! Ja nie dość, że słucham, to jeszcze doradzam. Dla mnie rodzina jest najważniejsza, więc zawsze radzę klientom, żeby walczyli o przetrwanie rodziny.

Dziś branża taksówkarska bardzo podupadła. Klientów mam coraz mniej. Poza tym, znalazłem sposób na życie, który pochłania mnie bardziej niż praca, a którego nikomu nie polecam.

Zaczęło się od bingo. Kupiłem kupon za 40 złotych - wygrałem 200. Pomyślałem sobie: „to ja będę harował, skoro tutaj tak łatwo pieniądze można zarobić?”. Od tamtego dnia nie mogę przestać. Prawie codziennie przychodzę spróbować szczęścia, ale wygrana jest ułudą. Nikomu tego nie polecam. Nawet jeśli czasem coś wygram, to generalnie i tak jestem przegrany.

tekst i fot. Zwykłe Życie

"Taksówce" stuknie setka!
Szykujcie się do Teatru Ochoty na taksówkowe wariacje Studia Teatralnego Koło.
19 i 20 marca o 19.30 spektakl "Taksówka" w wersji reżyserskiej.
1h 30min, bez przerwy, bilety: 32 zł, ulgowe 27zł

5 komentarzy:

  1. Anonimowy3/15/2011

    Ale żal tego Roberta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy3/15/2011

    Wszystko fajnie, gdyby jeszcze bardziej zgłębić temat.Czuję lekki niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  3. apetyt rośnie w miarę jedzenia. bedzie coraz więcej, lepiej i dogłębniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Na zgłębianie tematu potrzeba dużo czasu i pokładów finansowych. Może jakiś fundator?

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy3/25/2011

    bardzo smutna historia

    OdpowiedzUsuń