20110617

36

www.zwyklezycie.blogspot.com

www.zwyklezycie.blogspot.com

www.zwyklezycie.blogspot.com

Dziś Zwykłe Życie przedstawia panią X - sprzedawczynię owoców sezonowych.


- Tylko mi czasem zdjęcia nie róbcie! Raz mi strażnik miejski chciał zrobić, to kazałam synowi zniszczyć mu aparat. Nie można robić zdjęć ludziom bez ich zgody, a już na pewno publikować. - uprzedza nas pani X już na samym początku rozmowy.

Pani X sprzedaje owoce sezonowe ze swojego malucha zaparkowanego pomiędzy innymi samochodami przy ulicy Puławskiej, zaraz przy Placu Unii Lubelskiej. Zawsze w tym samym miejscu. Od wiosny do jesieni.

Trudno stwierdzić wiek pani X. Opowieści o dorosłych dzieciach i zmarszczki na opalonym czole mówią jedno. Bluza z kapturem, srebrne aplikacje na spodniach i długie tipsy w kolorze fiolet-metalik mówią zupełnie co innego. Szybki i pewny siebie słowotok. Nieodparty urok, trochę bezczelny, trochę łobuzerski ton. Może to sposób mówienia, a może tipsy sprawiają, że jest w niej coś z Dody.

- W trudnych czasach żyjemy. Nie ma z czego żyć. Sprzedawczyni tu w mięsnym szczerze mi powiedziała, że tysiąc złotych zarabia. Na co to ma jej starczyć? Wszystko drogie jak cholera, a nie ma z czego płacić. My się do unii, dziewczyny, nie nadajemy. My mamy ceny unijne, a zarobki afrykańskie. Powiedziałam sobie: o nie, ja za ladę za ten marny grosz nie pójdę. I założyłam własny biznes. Lepiej chyba jest. Najważniejsze, że nie muszę czekać na wypłatę do pierwszego.

tekst i fot. Zwykłe Życie

2 komentarze: