20110510

34



sanatoria: inowrocław

Pana Wacława poznajemy na stacji Toruń Główny. W restauracji dworcowej zamawia "kawę z mleczkiem" i rozgląda się uważnie.
- Do Inowrocławia skąd odjeżdża, wiedzą może?
- Niestety, nie mamy pojęcia.
- A dokąd jadą?
- Do Warszawy.
- O, ja stamtąd właśnie przyjechałem.
I już pan Wacław siedzi przy naszym stoliku.
- Do sanatorium jadę. Pierwszy raz.

- Elegancko się pan ubrał - mówimy - podziwiając bordowy krawat w pepitkę i żółtą marynarkę.
- E tam, elegancko... Trochę rzeczy zabrałem, ale stawiam na funkcjonalność.
- Na dancingi będzie pan chodził?
- A kto wie, co mnie tam czeka? Na trzy tygodnie jadę, to się okaże.
- A czemu akurat do Inowrocławia?
- A, tak mnie przypisali.

Potem pan Wacław daje nam kilka cennych porad dotyczących zdrowia:
- nie pić zimnych napojów prosto z lodówki, unikać przeciągów, a przede wszystkim, uważać na czynniki stresogenne.

- A wie pan, że w sanatoriach najlepszy podryw? Żonę pan ma?
- Sam jestem, to się zobaczy. Żona, jak to się mówi, odeszła do młodszego może, czy do przystojniejszego. A może lepiej zarabiał? Nie wiem, nie wnikam.

2 komentarze: